wtorek, 10 września 2013

Obietnica

Tekst dedykowany Mich, w celu poprawienia humoru, ew. zdołowania w dobry sposób. Czyt.: próbowałam napisać coś miłego, wyszło jak zwykle.



Wybrane imię jest jak złożona obietnica, lecz gdy River Song zaczyna życie od nowa, nic nie wydaje się proste. Teraz nie nazywa się już Melody (Pond, Williams, Zucker), bo Melody zginęła na Demon’s Run, na ulicach Nowego Jorku, na posadzce hitlerowskiego gabinetu. Jej nowe imię to wszystko, co posiada, jedyny cel i obietnica. Nie ma przeszłości, tylko przyszłość. Patrzy naprzód, bo nie ma już nadziei na nic innego.


Boi się, ukrywa za słowami, misternie splata je w zbroję, która przetrwa wszystko. Przez całe swoje życie była tylko zabawką w rękach innych, bronią, marionetką, złem koniecznym. Teraz dobrowolnie skazała się na ten sam los, związując swoje życie z Doktorem. A co jeżeli Kovarian miała rację? W Berlinie była dla niego jedyną drogą ucieczki, tylko ona mogła mu pomóc. Każdy na jego miejscu kłamałby przez zaciśnięte zęby, obiecując jej wszystko, czego zapragnie w zamian za ratunek. Być może River Song nie jest kobietą z krwi i kości, ale iluzją stworzoną ze złamanych marzeń zagubionej dziewczynki, która kiedyś nie wiedziała nawet czym jest płacz.


Dzień po dniu zasypia z ręką zaciśniętą na ukrytym pod poduszką pistolecie, zrywając się w panice przy najcichszym szeleście za oknem. Zapisuje dni, godziny, wszystko, pilnując każdej minuty. Boi się zapominania, dziur w pamięci, oznaczających coś więcej. Jej wspomnienia od zawsze przypominają kartki, wyrwane z kalendarza i przemieszane ze sobą. Pamięta rzeczy, których nie powinna, zapomina o tym, co najważniejsze.


W koszmarach przeżywa swoje dzieciństwo ponownie. Moment, kiedy zdecydowali się poddać ją badaniom, gdy nie mogąc zmusić się do stracenia przytomności leżała na laboratoryjnym stole, a oni skrupulatnie zapisywali wyniki: jak szybko odzyska ponownie paznokcie, palce, organy wewnętrzne, jedno z dwóch bijących w jej piersi serc, czy wynik regeneracji jest zależny od sposobu śmierci. Nawet teraz co jakiś czas budzi się rozpaczliwie łapiąc oddech, bo kiedyś zamknęli ją w komorze bez tlenu, testując jak długo wytrzyma. (Długo, o wiele dłużej niż zwyczajny człowiek.) W te noce obiecuje zemstę, zaciskając ręce w pięści, a słowa Doktora są jej mantrą, jedynym wspomnieniem, które nie jest przeinaczone albo złe.


Kocha go i nie potrafi już nienawidzić.


Wciąż unika dotyku innych, uczyli ją w końcu na ile sposobów można w ten sposób przekazać truciznę, a z doświadczenia wie, które z nich działają na krzyżówkę człowieka i władcy czasu. Pamięta Amy i Rory’ego jak przez mgłę, bo oni należeli do Mels, tak jak zwariowany opiekun domu dziecka był małej Melody. Ona nie ma nic, prócz niesionej z imieniem obietnicy, która, być może, nie spełni się nigdy. Szukając go natrafia na legendy, dawne podania, które wspominają o niej zaraz obok niego, mówiąc o miłości i zdradzie, radości albo śmierci.


River Song wierzy.


Czeka na niego uparcie, przytulając błękitny notatnik do piersi i powtarzając sobie, że dla niej też możliwe jest szczęśliwe zakończenie. I gdy w końcu Doktor pojawia się w drzwiach jej celi, z uśmiechem na ustach, dziwaczną muszką na szyi i niebieską budką zaparkowaną kilka metrów dalej, River zdaje sobie sprawę, że cena za to nigdy nie będzie zbyt wysoka. Na Caldoron Beta po raz pierwszy nazywa ją żoną i to kolejna obietnica.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz